Za każdym razem kiedy wyjeżdżamy do naszego „Raju na Ziemi” chcemy spróbować czegoś innego. Bo południowa Dalmacja to nie tylko błękit Adriatyku i piękne widoki. To również pyszna kuchnia. Tym razem postanowiliśmy zajrzeć do niej.
Mislav i jego najlepsza w Cavtacie restauracja
Podczas pobytu odwiedziliśmy najlepszą restaurację w Cavtacie – Tavernę Galija Mislava Burđeleza, przyrządzającą tradycyjne dalmatyńskie potrawy.
Już na początku gospodarz dał poznać się z najlepszej strony, zapraszając nas do Happylandu, miejsca dla wyjątkowych gości nad którym wisi kamienna tabliczka w wyrytym słowem Happyland.
Przy pełnej karafce aromatycznej rakiji (z owocowym wkładem: mirabelka, śliwka i szarańczyn strąkowy) Mislav opowiedział nam historię tego miejsca. Mislav jest również zapalonym wędkarzem, prócz kursów przyrządzania potraw organizuje także wyprawy wędkarskie.
Jak to bywa przy rakiji, okazało się również, że mamy wspólnych znajomych.
Po wspólnej rozmowie, Mislav zaprosił nas do przyrządzenia tradycyjnych dalmatyńskich potraw.
Na początek coś lekkiego
Na początek, wspólnie z szefem kuchni przyrządziliśmy „szaszłyki”, składające się z pršuta, mango, suszonej śliwki, mozzarelli i pomidorków. Szaszłyki wylądowały na rukoli. Całość została skropiona oliwą z wyspy Hvar.
REKLAMA
Zestawienie tych składników w połączeniu z miejscowym pieczywem zanurzonym w oliwie działa cuda na nasze podniebienie!
Danie główne
Po przystawce nadszedł czas na danie główne. Ponieważ nie jesteśmy miłośnikami owoców morza (tak wiemy, w Chorwacji to grzech ciężki!) postanowiliśmy przyrządzić rybę z grilla. Wybór padł na Okonia morskiego (Labraks) w Chorwacji znanego jako Lubin. Nasze zadanie polegało na sprawnym filetowaniu. Kolejny krok to obfite skropienie oliwą i umieszczenie ryby na ruszcie.
Po krótkim grillowaniu filety trafiły na talerz z blitwą z ziemniakami, połączonymi z lekkim aromatem czosnku. Do ryby podano nam pyszne białe wino sygnowane nazwą restauracji, smakiem przypominające Graševine. Kolejna rewelacja!
Nieziemski deser
Na deser przyrządziliśmy banana w nieziemsko smakującym i aromatycznym karmelu. Przepis wydaje się być bardzo prosty. Rozpuszczamy na patelni masło, dodajemy cukier. Po chwili kładziemy obranego ze skórki banana. Po ok. minucie smażenia dolewamy rum, który pod wpływem temperatury zapala się. Po zgaśnięciu płomienia dodawana jest śmietanka oraz sok pomarańczowy. I tak po chwili mamy obłędnie smakujący i pachnący deser. Cały czas zastanawiamy się jakby tu przyrządzić go w domu, tak by nie spalić kuchni. Do deseru podano nam czerwone, półwytrawne wino.
Na deser deserów poprosiliśmy to co polskie misie lubią najbardziej – Prošek.
REKLAMA
Musisz tam pojechać!
Cała ceremonia przygotowywania tradycyjnych dalmatyńskich potraw trwała ok. 3 godzin. Czy było warto? Zdecydowanie tak. Z pewnością odwiedzimy Mislava i jego Tavernę przy następnym pobycie w Cavtacie. Polecamy każdemu takie przeżycie.
W sezonie letnim trzeba liczyć się z tym, że spotkanie z Mislavem, bez wcześniejszego umówienia się, jest po prostu niemożliwe. Polecamy kontakt przez biuro podróży Iliada.
Serdecznie podziękowania należą się przede wszystkim organizatorowi tego spotkania – Agnieszce Puszczewicz z Ilijady (aktualnie dyrektor Chorwackiej Wspólnoty Turystycznej w Warszawie). Pierwszy raz, podczas naszych wojaży do Chorwacji zostaliśmy potraktowani tak profesjonalnie! Szacun!
Łukasz
-Czy taka opcja wspólnego gotowania jest dostępna bez wcześniejszej rezerwacji? Jakbyśmy np. pojechali na własną rękę do tej taverny?
Wojtek Tyluś
-Można próbować, jednakże obawiam się, że może być z tym problem, Taverna jest cały czas pełna ludzi :)
Dla pewności lepiej skontaktować się z Ilijadą.
Pozdrawiamy
Lola
-Oj, drodzy blogujący, to nie jest blanszowana rukola tylko blitwa
Wojtek Tyluś
-To było w 2015 roku, nasz pierwszy kontakt z blitwą :)
Pani nie potrafiła nam wytłumaczyć, więc rzuciła rukolą, a że nasza wiedza w tamtym czasie była zerowa, tak też postanowiliśmy opisać blitwę.
To było 7 lat temu, przez ten czas wiele się zmieniło w świadomości prowadzących lokale gastronomiczne – przynajmniej powinno.
Tymczasem rok temu, właściciel restauracji w Makarskiej, za wszelką cenę starał się nam wcisnąć kit, że blitwa to szpinak :)
Wielkie dzięki za zwrócenie uwagi, poprawione :)