Chorwacja widziana od strony Adriatyku jest inna – jest cudowna. Kilkukrotnie mieliśmy już przyjemność poznawać ją z pokładu jachtu. Tym razem nadszedł czas na poznawanie Chorwacji z pokładu statku wycieczkowego, na który zostałem zaproszony przez Chorwacką Wspólnotę Turystyczną.
Załogę statku stanowili influencerzy m.in. z Francji, Niemiec, UK, Szwajcarii i Węgier. W ciągu siedmiu dni października odwiedziliśmy kilka miejsc dobrze mi już znanych, jak i takich, do których zawitałem po raz pierwszy. Trasa rejsu rozpoczynała się w Dubrowniku i kończyła w Splicie.
Trasa rejsu
Wstąpiliśmy między innymi do Dubrownika, Slano, Stonu, na wyspy Mljet, Korčulę, Hvar i Brač, by na koniec przywitać się ze Splitem. Poznałem kilka nowych miejsc, nowe smaki, a przede wszystkim, poznałem wspaniałych ludzi, z którymi – mam nadzieję – utrzymam kontakt na dłużej.
Początkowa trasa rejsu była nieco inna, jednak ze względu na warunki pogodowe w niektórych lokalizacjach, trasa została zmieniona. Trzeba o tym pamiętać, korzystając z usług tego typu rejsów. Na szczęście organizatorzy są dobrze przygotowani na takie sytuacje.
Statek
Rejs odbył się na pokładzie statku Fantazija, należącego do firmy Katarina Line, posiadającej w swojej flocie kilkadziesiąt podobnych statków wycieczkowych, oferującej cotygodniowe rejsy wzdłuż całego wybrzeża Chorwacji.
Rejs na takim statku to zupełnie inne doznania aniżeli w przypadku jachtu żaglowego, gdzie jesteśmy mocno ograniczeni miejscem. Na statku wycieczkowym mamy do dyspozycji 19 pełnowymiarowych pokoi z dużą łazienką. Na statku znajduje się duży salon z jadalnią i barem, a na górnym pokładzie do naszej dyspozycji są leżaki oraz jacuzzi.
REKLAMA
Dzień 1 – Dubrownik
Pierwszego dnia, zaraz po przylocie z Polski, a następnie zameldowaniu się na statku, udaliśmy się na wzgórze Srđ, skąd najlepiej dostrzec piękno Dubrownika, jak i jego okolic.
Następnie, każdy z nas miał czas wolny na zwiedzanie zabytkowej części miasta. Już pierwszego dnia podróży, Dubrownik obdarował mnie pięknymi kadrami.
Do Dubrownika wracam jak do domu. Kocham to miasto!
Dzień 2 – Slano, Ston i Mali Ston
Drugiego dnia, z samego rana, udaliśmy się podziwiać wschód słońca nad Dubrownikiem od strony morza.
Kolejnym punktem na naszej trasie była miejscowość Slano, gdzie po raz pierwszy skorzystaliśmy z kąpieli w Adriatyku.
REKLAMA
Po kąpieli mieliśmy wolny czas na poznanie bliżej Slano.
Po zwiedzaniu Slano udaliśmy się do Stonu, gdzie odwiedziliśmy Stońskie Solany, zabytkową część miasta, a także przeszliśmy się murami obronnymi.
Po Stonie przyszła kolej na wizytę w miejscowości Mali Ston, skąd łodzią udaliśmy się na prywatną degustację ostryg i muszli do farmy Ostriga w Hodilje. Muszę się Wam przyznać, że to była moja pierwsza degustacja ostryg w życiu. Spróbowanie ostryg było moim prezentem na 40-te urodziny, które tego dnia obchodziłem. Ostrygi są OK, ale znam wiele smaczniejszych chorwackich potraw.
Dzień 3 – Park Narodowy Mljet
Trzeciego dnia, zanim jeszcze przybiliśmy do portu w miejscowości Pomena na wyspie Mljet, mieliśmy czas na kolejną kąpiel w Adriatyku.
Po relaksie, udaliśmy się do wspomnianej Pomeny, skąd rozpoczęliśmy zwiedzanie Parku Narodowego Mljet. 11 listopada 1960 roku, teren zajmujący zachodnią część wyspy stał się parkiem narodowym.
Na terenie parku znajdują się dwie zatoki, które ze względu na wąskie cieśniny łączące je z otwartym morzem, nazywane są jeziorami – Veliko i Malo. Najcenniejszym zabytkiem na Mljecie jest kompleks klasztoru benedyktynów z XII wieku, położony na niewielkiej wysepce pośrodku Jeziora Veliko. Przy klasztorze jest także interesujący kościół Najświętszej Marii Panny.
Noc spędzamy w Pomenie, gdzie spożywamy niesamowitą kolację w Konobie Galija. Totalny odlot! Wszystkie przystawki przygotowane są przez właścicieli. Musicie spróbować!
Dzień 4 – Korčula
Z samego rana wyruszamy z Mljetu w kierunku Korčuli. Przed wizytą na wyspie, korzystamy z kolejnej możliwości kąpieli. Tym razem w pobliżu miejscowości Lumbarda, którą już kiedyś odwiedziliśmy.
Zaraz po dotarciu do mariny w Korčuli, zostajemy “przechwyceni” przez lokalnych organizatorów zwiedzania okolic Korčuli na pokładzie buggy. Chociaż sama trasa nie była zbyt trudna i offroadowa, taka atrakcja zrobiła nam wszystkim dzień.
Po ogarnięciu się po jeździe buggy, zaraz po zachodzie słońca, ruszamy na zwiedzanie zabytkowej części miasta, gdzie, – dzięki lokalnemu przewodnikowi – poznajemy nowe photospoty. Trzeba przyznać, że piękne widoki nam dopisały.
REKLAMA
Wieczorem udajemy się na kolację do restauracji Melaina (pierwsi osadnicy Korčulę nazywali Korkyra Melaina) prowadzoną przez młodą właścicielkę. Tutaj również dokonaliśmy nowych odkryć smakowych! Restauracja zdecydowanie godna polecenia!
Dzień 5 – Hvar
Piątego dnia, o wschodzie słońca opuszczamy Korčulę i kierujemy się w stronę wyspy Hvar. Jeszcze przed samą wizytą w miejscowości Hvar, udajemy się na kolejną kąpiel w Adriatyku ,- do największej zatoki na wyspie Šćedro, zlokalizowanej na zachód od wyspy Hvar, mniej więcej na wysokości Zavali na Hvarze.
Po wizycie na wyspie Šćedro udaliśmy się do Hvaru, gdzie, wraz z przewodnikiem poznaliśmy zakątki Starego Miasta.
Chwilę przed zachodem słońca udało mi się chwilę polatać dronem i – w końcu! – uchwycić słynne hvarskie boisko.
Wieczorna kolacja miała miejsce w restauracji Grande Luna, z widokiem na gwieździste niebo. Kolejne miejsce z niezwykle pysznymi potrawami.
Dzień 6 – Stari Grad i Bol
Szósty dzień podzielony został na dwie wyspy. Do południa pozostaliśmy jeszcze na Hvarze, by przy okazji odbyć kolejną kąpiel w Adriatyku…
…a następnie pozwiedzać najstarsze miasto w Dalmacji – Stari Grad.
W Starim Gradzie, na obiad udaliśmy się do restauracji Kod Barba Luke, gdzie serwują własnej produkcji makaron z homarem i inne nieziemskie pyszności. Polecam!
Po południu udaliśmy się na wyspę Brač, a dokładniej do miejscowości Bol. W Bolu miała miejsce wizyta w pierwszej spółdzielni winiarskiej w Dalmacji – Stinie. Po raz pierwszy Stinę odwiedziliśmy rok temu.
Na kolację udaliśmy się do restauracji Noa, gdzie serwują niezwykle pyszną pljeskavicę!
REKLAMA
Dzień 7 – Plaża Zlatni Rat i Split
Ostatni oficjalny dzień tego wspaniałego rejsu, rozpoczęliśmy od kąpieli na plaży Zlatni Rat, która w październiku jest niemal wolna od plażowiczów. Zanim jednak udaliśmy się na Zlatni Rat, przywitał nas cudowny poranek.
To chyba najlepszy czas na wizytę na plaży Zlatni Rat, która w szczycie sezonu jest mocno zatłoczona. W październiku, słońce przygrzewało nam równie mocno, a i woda w morzu była bardzo ciepła, ok. 26 stopni.
Po plażowaniu udaliśmy się w kierunku ostatniego punktu rejsu – Splitu. W Splicie obowiązkowe zwiedzanie pałacu Dioklecjana i okolic. Split obdarował mnie kilkoma pięknymi kadrami.
Na ostatnią wspólną kolację udaliśmy się do restauracji Kavana Central przy Pjacy (Narodni Trg), gdzie prócz znanych na cały Split deserów, mieliśmy okazję zjeść – specjalnie dla nas przygotowaną dzień wcześniej – pašticadę.
Niezwykła podróż
Tak jak zawsze, podczas tego typu podróży po Chorwacji, w gronie nowo poznanych osób sprawdza się zasada, że na koniec wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną i niezwykle trudno jest się rozstać. Poznawanie i doznawanie Chorwacji w tak zacnym gronie jest wspaniałe, a wspomnienia z zawsze pięknej Chorwacji pozostają z nami na zawsze!
Asia z mTower
-Super wycieczka, ciekawe fotki zachęciły mnie do wyprawy na Chorwację :)